środa, 18 grudnia 2013

Rozdział 1.

Szłam wąską uliczką z czarną parasolką w ręku. Deszcz zacinał niemiłosiernie. Na chodnikach wytworzyły się sporej wielkości kałuże nie pozwalające  komukolwiek przejść.
Pogoda doskonale opisywała mój obecny nastrój. Nie czuje się najlepiej. Wszystko mnie przytłacza. W mojej głowie kłębi się tysiące negatywnych myśli. Nie potrafię ich kontrolować. Chciałabym po prostu odciąć się od tej monotonii i rutyny.
Usłyszałam warkot silnika i pisk opon. Odwróciłam się do tyłu dostrzegając mężczyznę na motorze w skurzanej kurtce, czarnych spodniach i kaskiem na głowie przez co nie mogłam ujrzeć jego twarzy. Chłopak przyśpieszył. Przejechał obok mojej osoby wjeżdżając w dużą kałuże tym samym ochlapując mnie. Wydałam z siebie głośny pisk, spoglądając na moje całkowicie przemoczone ubranie. Nieznajomy zatrzymał się i zszedł z motoru. Ściągnął kask ukazując się. Był przystojny, nawet bardzo przystojny. Miał ciemną karnację, czarne, porządnie ułożone włosy oraz niesamowite brązowe oczy w wardze i brwi można było dostrzec kolczyki. Przyglądałam mu się przez chwile mierząc go od góry do dołu.
- Przepraszam, że cię ochlapałem maleńka. – powiedział ukazując rząd niesamowicie białych zębów. – Wszystko w porządku ?
- Um… jasne, tylko jestem cała mokra. Jak ja się pokaże w pracy ? – zapytałam lekko zaniepokojona.
Chłopak stał chwilę przeczesując nerwowo włosy i przegryzając wargę. Ogarniała nas wszechobecna cisza, która nieco mnie krępowała.
- Gdzie mieszkasz ? – spytał nagle zbijając mnie z tropu.
- Mogę wiedzieć po co ci ta informacja ? – odpowiedziałam pytaniem na pytanie unosząc brwi do góry. Chłopak przeczesał włosy palcami wzdychając cicho.
- Nie wierzę kurwa, że to robię.- mruknął ledwo dosłyszalnie. – Podwiozę cię do domu, przebierzesz się, a potem zawiozę cię do pracy. W końcu to wszystko moja wina.
- Nie wiem czy mogę ci zaufać, przecież cię nie znam. – odparłam zakładając ręce na biodra i przygryzając wargę.
- Jestem Zayn. Już mnie znasz. – powiedział uśmiechając się cwaniacko.
- Bella. – powiedziałam wyciągając w jego kierunku dłoń którą delikatnie uścisnął.
- To co dasz mi ten cholerny adres? – spytał kierując się w stronę motoru.
Podałam chłopakowi adres mojego zamieszkania, ponieważ nie miałam innego wyjścia. Nie chciałam się spóźnić do pracy, a w mokrych ubraniach raczej nie wypada przyjść.
Założyłam kask, który otrzymałam od brązowookiego i usiadłam na motor. Chłopak ruszył. Jechał dość szybko. Oplotłam go ramionami w pasie bojąc się upadku. Poczułam niesamowity zapach jego perfum, który wypełniał moje nozdrza. Zayn przyśpieszył przez co zaniepokoiłam się lekko. Pojedyncza łza spłynęła po moim policzku zostawiając po sobie mokrą ścieżkę. Nie mogę uwierzyć w to, że nadal boje się prędkości, chociaż ,mam co do tego swoje powody, i to nie byle jakie. Zacisnęłam oczy i mocniej wtuliłam się w jego ciało żałując, że przystanęłam na jego propozycję. W pewnym momencie stanęliśmy w miejscu. Otworzyłam oczy i zauważyłam przed sobą kamienice w której mieszkam. Zsiadłam z motoru ściągając kask i szybko przecierając policzki. Podałam go brunetowi, który uśmiechnął się do mnie delikatnie.
- Dzięki, że mnie podwiozłeś. Dalej już sobie poradzę. – powiedziałam stanowczo nie mając ochoty znowu jechać z zawrotną prędkością na motorze.
- Nie mam mowy. Powiedziałem, że odwiozę cię do pracy. – odparł przeczesując włosy palcami.
- Um… n-nie wiem czy to dobry pomysł. – wyjąkałam spuszczając głowę w dół.
- Dlaczego ? Coś jest nie tak ? – spytał podchodząc bliżej.
- Jechałeś trochę za szybko, a ja… trochę się boję. – oznajmiłam bawiąc się swoimi palcami.
- Trzeba było mi powiedzieć, do cholery. – mruknął przygryzając wargę. – Spoko postaram się jechać wolniej maleńka. – dodał puszczając oczko.
- Poczekaj tu pójdę się przebrać. – rzuciłam wbiegając na korytarz.
Ruszyłam w kierunku mojego mieszkania, gdy znalazłam się przed drzwiami od kluczyłam je i weszłam do środka. Moje mieszkanie nie należało do dużych, ponieważ nie było mnie na to stać. Zamieszkiwałam tutaj z moja przyjaciółką Laną i razem opłacaliśmy rachunki.
Poszłam do pokoju i wyciągnęłam z szafki czarne jeansy, koszulkę w paski i czarny sweterek. Przebrałam się szybko i wrzuciłam przemoczone ubrania do kosza na pranie.
Założyłam trampki i skórzaną kurtkę i skierowałam się w stronę wyjścia z mieszkania. Zamknęłam drzwi na klucz i wyszłam z kamienicy.
Przed budynkiem tak jak oczekiwałam stał Zayn. Opierał się nonszalancko o motor, czytając wiadomość i uśmiechając się do telefonu. Podeszłam do niego i chrząknęłam. Chłopak spojrzał na mnie i schował telefon do kieszeni spodni.
- Um… możemy jechać. – mruknęłam spoglądając na niego.
- Jasne słonko. Gdzie pracujesz ? – zapytał wsiadając na ten przeklęty motor.
- W Starbuck’s na Lambhet Street. – powiedziałam oschle.
- Często tam bywam, ale ciebie jeszcze tam nie widziałem. – oznajmił zasiadając na motor.
- Dopiero kilka dni temu zaczęłam pracę. – odparłam powtarzając jego ruch, po czym założyłam kask i wtuliłam się w jego ciało.
Droga powrotna minęła bardzo szybko chociaż Zayn starał się jechać wolno. Byłam mu za to wdzięczna, ponieważ nie chciałabym ponownie poczuć tego strachu. Niektórym może wydawać się dziwne to, że boje się nadmiernej prędkości, ale każdy z nas ma jakieś niedoskonałości.
Staliśmy przed Starbuck’sem w kompletnej ciszy zerkając na siebie ukradkiem.
- Um… d-dzięki, że mnie podwiozłeś. – mruknęłam uśmiechając się delikatnie. Boże jaki on był onieśmielający !
- Nie ma za co maleńka. – rzucił puszczając do mnie oczko.
- To ja już pójdę. Jeszcze raz wielkie dzięki. – powiedziałam nieśmiało odwracając się.
Weszłam do lokalu i od razu ujrzałam za ladą uśmiechniętą Lane. Podeszłam do niej przytulając się. Odwzajemniła gest oplatając mnie ramionami.
- Cześć Bella. Jak się czujesz ? – zapytała spoglądając na mnie. Każdego dnia od kąt wydarzył się ten nieszczęśliwy wypadek zadaje mi to samo pytanie.
- Cześć. W porządku. – powiedziałam szczerze uśmiechając się. – Pójdę się przebrać w ten cholerny mundurek. -  dodałam wywracając oczami.
Weszłam do szatni dla pracowników, otworzyłam swoją szafkę i wciągnęłam z niej mundurek, głupie wymogi pracownicze. Przebrałam się szybko w za krótką czarną spódniczkę, białą elegancką koszulę i przewiązałam na biodrach zielony fartuszek z logo firmy. Wyszłam z szatni i podeszłam do przyjaciółki. Dzisiaj razem mamy zmianę co bardzo mnie cieszyło. Stanęłam za ladą i odebrałam zamówienie od pierwszego klienta. 

6 komentarzy:

  1. Wspaniały rozdział.Na prawdę dobrze piszesz. Będę tu wpadać. Czekam na kolejny. : 3

    OdpowiedzUsuń
  2. Genialne. vfnbjfhbhbjhjbjkbvlk Chce next. <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo fajne. Podoba mi się.... kiedy kolejny rozdział ? :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo ciekawy rozdział :3 Mam nadzieję, że kolejny pojawi się jak najprędzej i szybko się nie zniechęcisz do pisania ;D

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetnie *.* Czekam na next <33

    OdpowiedzUsuń
  6. Ciekawie się zaczyna,bardzo dobrze piszesz,czekam na to co bedzie dalej <3

    OdpowiedzUsuń